BCCCAP00000000000000000000759
roku przypadało ono ponadto w sobotę, będącą pier– wszą sobotą miesiąca. Tyle wyjątkowych maryjnych zbieżności wydawało się opatrznościowo zgroma– dzonych, aby doszło wreszcie do wydarzenia decy– dującego w biegu tych wszystkich nadzwyczajnych zjawisk. Różaniec 7 października był z pewnością najpięk niejszym różańcem roku w Garabandal. Było w nim wszystko, co może zaistnieć w modlitwie wspólnej, aby stała się doskonała.,. Powolne, żarliwe wypo– wiadanie modlitw (wiemy, jak modliły się dziewczy– nki w ekstazie), cicha medytacja tajemnic, pieśni płynące bardziej z serca niż z ust. Ten «świąteczny» różaniec trwał nie krócej niż dwie godziny i piętnaś cie minut! Nikt nie odczuwał zmęczenia, a w każ dym razie nie - dziewczynki, zanurzone w szczęśli wej kontemplacji. Kiedy ten wzruszający hołd ludu wznosił się do Dziewicy, musiała Ona bez wątpienia słyszeć odbijające się w sercu ze szczególną siłą sta– rodawne i prorocze słowa Stwórcy wszystkiego: « W Jakubie rozbij namiot i w Izraelu obejmij dziedzict– wo!... Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie... » (Syr 24,8.12). Czy nie przychodziła Ona do Garaba– ndal właśnie po to, by wypełnić ten tajemniczy plan? Nowy «Izrael Boży» oczekiwał na przybycie Bożej Posłanniczki, by się wokół Niej zgromadzić i wzmo– cnić Przymierze z Bogiem. 7 października przybyli do wioski Państwo Ortiz: Celestino - cieszący się szacunkiem pediatra z San– tander - i Paquina de la Roza, kobieta o wielkiej wra– żliwości i subtelnej przenikliwości. Przybyli, aby - - 94-
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz