BCCCAP00000000000000000000759

nie sobie życzyły: do wydarcia z Conchity «dowo– dów» przeciw prawdziwości wszystkiego, co zaszło. Te «dowody» polegały na wieloznacznej deklara– cji dziewczynki: «Być może to, co mnie spotka/o nie Jest pewne, ale to, co dotyczy innych, być może tak. .. » i na podpisaniu kartki papieru, na której - jak się wydaje - nic nie było napisane, a wszystko mo– żna było zapisać ... 1° Niewątpliwie w tym małym dramacie Conchita nie miała nic z bohaterki, lecz cóż można powiedzieć o sposobie postępowania ludzi, którzy byli tam, aby służyć prawdzie i sprawiedliwości? Przewidziano długotrwałe zatrzymanie dziewczynki w Santander i może by jej się to spodobało, jednak jej matka, Ani– ceta - która początkowo zaufawszy szybko powróciła do wioski, pozostawiając córkę «w dobrych rękach» - przyjechała niespodziewanie po 8 dniach, aby ją ze sobą zabrać. Miała pełne prawo to zrobić i nikt nie mógł jej w tym przeszkodzić. 11 Tak zakończył się 10 Zarówno Maxirnina (ciocia Conchity) jak i Aniceta (jej mat– ka) twierdzą, że kartka podpisywana przez dziewczynkę była pusta, Obydwie były obecne przy rozmowie, ponieważ akurat przyjechały, aby odwieźć dziewczynkę do Garabandal. Po podpisaniu kartki, do– ktor Pifial zadowolony z obrotu sprawy powiedział do Conchity: «Skoro wszystko jest już wyjaśnione i ·wiemy, że «to» jest fałszywe, powiedz nam orędzie». Conchita stanowczo zaprotestowała. Nie po– trafiąc zaś obronić się inaczej stwierdziła wreszcie: «Nie mogłabym go powtórzyć, ponieważ właśnie sobie uświadomi/am, że je za– pomniałam.» (Udała się ... s. 113) 11 Ostatnim epizodem pobytu w Santander po decydującej i zwy– cięskiej rozmowie z doktorem Pifialem, była wizyta wszystkich za– interesowanych u biskupa. Rozmowa była krótka. We wspomnie– niach zostało szczególnie jedno pytanie biskupa: «Co wolisz: stać - 58 -

RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz