BCCCAP00000000000000000000759

nie w domu Conchity i w jego okolicy. Ona sama sprawiała wrażenie ufnej i pewnej. Jednak wokół at– mosfera pełna była niepokoju, a nawet zdenerwowa– nia. Wreszcie o późnej nocnej porze «ukazał mi się A– nioł - pisze Conchita w swoim Dzienniku - pozostał ze mną przez chwilę, a potem - jak w inne dni - po– wiedział: Odmów «Spowiadam się Bogu.. . » i pomyśl o Tym, którego przyjmiesz... Uczyniłam to. Następnie dal mi Kcmunię św. i kazał mi odmówić « Duszo Chrystusowa», złożyć dziękczynienie i pozostać z Ję­ zykiem wyciągniętym ze Świętą Hostią aż do momen– tu, kiedy on odejdzie, a przyjdzie Dziewica... Tak zrobiłam.» Dziewczynka miała wrażenie, że wszystko rozeg– rało się w domu i że nie musiała wychodzić. W rze– czywistości scenę tę obserwowano na zewnątrz. «Widziałam ją, jak zeszła ze schodów - zaświadcza pani Orti.z - z rękami złożonymi na piersiach, z gło­ wą odrzucaną do tyłu, z nieco otwartymi ustami, z wyrazem :iaprawdę cudownego szczęścia na twa– rzy.» Obok tej kobiety stał jezuita, profesor Uniwer– sytetu w Comillas, specjalista w dziedzinie ducho– wości: ojciec Bravo. Zdolny był jedynie do powta– rzania słów: «Jaki cud! Jaki cud!» Conchita w ekstazie wyszła na ulicę. Wokół niej tłoczyli się ludzie. Jej krzepki brat, Miguel, i solidnie zbudowany Pepe ·Diez stanęli u jej boku dla ochrony. Za zakrętem upadła na kolana na ulicy, otwarła usta i wyciągnęła język, aby przyjąć Komunię św. i... Fakt jest niewąrpliwy, zaświadczony, potwierdzony przez - 167 -

RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz