BCCCAP00000000000000000000759

aby uczestniczyć w liturgii wigilii paschalnej, tak ró– żnorodnej, tak bogatej w znaczenia, kończącej się śpiewem A/leluja radosnej niedzielnej Mszy św. wie- . lkanocnej. Nieco później wiejskie kobiety na nowo zgroma– dziły się, aby zgodnie ze starym zwyczajem odmó– wić przed świtem różaniec . Pani Mercedes pisze: «Pomimo mojego zmęczenia, poczułam wewnętrzny przymus przyłączenia się do nich. Śpiewając i mod– ląc się, zaczęłyśmy przemierzać uliczki wioski. At– mosfera pobożności była naprawdę wstrząsająca! Nie przypcminam sobie bardziej żarliwego poranka wielkanocnego. Kiedy miałyśmy odmówić trzecią ta– jemnicę, zdarzyło się coś nieoczekiwanego... Nade– szła Loli u boku Markizy Rosarii z Santa łvfaria, aby wreszcie ogłosić jakże oczekiwaną odpowiedź Dzie– wicy: «Tak opłakiwany syn raduje się pełnią szczęś­ cia w Niebie.» Trudno mi opisać, co stało się potem. Przypominam sobie tylko, że ucałowałam Loli tak, jakbym całowała samego Miguela. Następnie znalaz– łam się w ramionach Rosarii, która również płakała i mówiła mi coś, czego nie mogłam zrozumieć . Ludzie otoczyli mnie, patrzyli na mnie wzruszeni i trochę wystraszeni .» Scena musiała być rzeczywiście bardzo wzrusza– jąca, ponieważ brygadier Straży Cywilnej, Don Juan Alvarez Se~o, napisał kilka lat później : «To, co stało się tuż oboi( słupa elektrycznego, pozostaje wyryte w mojej parmęci i sądzę, że nigdy się nie wymaże. My– ślę, że podobnie dzieje się też i z wszystkimi innymi osobami, które były tego świadkami.» - 141 -

RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz