BCCCAP00000000000000000000759
li i przeżywali osobiście oraz wspólnotowo te tajem– nice nie ty~ko w czasie ich dorocznego wspomnienia. Kościół zawsze z wielką uwagą podchodził do tych corocznych uroczystości kultowych (nie należy my– lić kultu ze zwyczajami kulturowymi). Lud chrześci jański jest do nich na swój sposób również bardzo przywiązany, być może szczególnie na ziemi hiszpa– ńskiej. Stąd rozpowszechnienie bractw pasyjnych, grup przecistawiających sceny z Męki Pańskiej, prom cesje, kazania, obrazy świętych wydarzeń. Wielki Tydzień w Garabandal, w malej i biednej parafii, nie mógłby rywalizować z wieloma innymi miejscami Półwyspu Iberyjskiego, jednak w 1962 odznaczał się naprawdę wyjątkową żarliwością. Po raz pierwszy w historii, wioskę zalali liczni przyby– sze chcący spędzić tu Święte Dni. Przyjeżdżano z bardzo ocileglych stron. Z całą oczywistością nie przybywano tu ze względu na wioskę, lecz dlatego, że - jak si~ wydawało - Ktoś dawał ludziom odczuć Swą obecność: Ktoś, kogo wszyscy potrzebujemy i Kto ma dla nas największe znaczenie. W popołudniowych godzinach Wielkiego Piątku, 20 kwietnia, przybyła z Barcelony pani Mercedes Salisachs z Juncadelli. Była ona dobrze znana w Hi– szpanii ze swojej działalności literackiej i z otrzyma– nych licznych i znaczących nagród. Przybyła do Ga– rabandal z pytaniem ogromnie dręczącym jej wrażli we serce kobiety i matki: Co stało się z jej synem, MiguelenL zmarłym przedwcześnie w tragicznym wypadku, w wieku 18 lat? Darzyła syna szczegól– nym uczuciem i wiele razy znajdowała w nim zaufa- - 137 -
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz