BCCCAP00000000000000000000759

kim sanktuarium jak Loyola. Postanowiłem więc po– wrócić do Garabandal z nadzieją znalezienia tam rozwiązania. Przybyliśmy do wioski w sobotę, 17 marca. W grupie znajdowało się kilku przyjaciół z Madrytu, moja żona i jeden z moich synów. Widzie– liśmy pierwszą ekstazę Mari-Loli o godzinie 9 wie– czorem. Zauważyłem, że ta ekstaza wydawała się być całkowicie poświęcona mojej żonie, synowi i ró– wnież mnie. Szczegółowe przedstawienie wszystkie– go, co się zdarzyło, nie miałoby końca. Następnego dnia, w drugą niedzielę Postu, o 6 wieczorem wszys– cy uczestniczyliśmy w różańcu, który wywarł na mnie głębokie wrażenie.» W czasie tego różańca pan Foeschler cały czas prosił, aby - jeśli to wszystko pochodziło od Naj– świętszej Dziewicy.., został mu dany jednoznaczny, namacalny dowód, coś dla niego, dla niego samego i to podczas ekstazy J acinty, która od kilku dni nie przeżywała już ekstaz. W pierwszych nocnych godzinach Mari-Loli mia– ła objawienie. Szła sama ulicami wioski jak zwykle w ekstatycznym marszu. Pan Foeschler pomyślał więc, że rekolekcje w Loyoli nie są mu pisane. W nocy ogłoszono nagle, że Jacinta miała wezwania i dokładnie o 3 zaczęła się jej ekstaza. Przez jakiś czas pan Foeschler wmieszany był w grupę- osób towarzy– szących jeJ w ekstatycznym marszu. Widząc jednak, że nie dzieje się nic z tego, o co prosił, z.asmucony oddalił się do malej kawiarenki Ceferina. Kilka mi– nut później przyszła tam dziewczynka w ekstazie. U– torowała sobie drogę pomiędzy obecnymi, podeszła - 133 -

RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz