BCCCAP00000000000000000000759

zaopiekowałaby się nią. Ale jak zwykle atakowały mnie wąbliwości. Nie mogłem spać. Wstaliśmy więc, moj~ żona i ja, i poszliśmy na poszukiwanie naszej córki. Znaleźliśmy ją w «Cuadro», w podmu– chach śniegu, na kolanach, w ekstazie. Było strasz– nie zimno. Myśląc, że zamarzła, potarłem ręką jej policzki. Były tak ciepłe, jakby w ogóle nie wyszła z łóżka. Pozostaliśmy blisko niej, dłużej niż godzinę wy– stawieni na złą pogodę, umierając z zimna. Ona tym– czasem wydawała się zupełnie niewrażliwa, pogrą­ żona w kontemplacji swojej Wizji. Jak się wydaje, to rodzice mieli czynić 1 pokutę.» Nocy bardzo podobnej do tej, lecz której bohater– ką stała się Conchita, prawdopodobnie nigdy nie za– pomni jej matka, Aniceta. To ona mi o niej opowie– działa. O godz:nie 2.30 dziewczynka, która otrzymała już wezwania 0 weszła w stan ekstazy... Nieco później wyszła z ó.omu. Jej brat, Aniceto, nazywany Cetuco, znajdował się razem z nią w kuchni. Miał zaledwie tyle czasu 0 by szybko chwycić lampę i wyjść za sios– trą. Była m noc nadzwyczaj mroźna, biała - bardzo biała od śniegu. Jakby ślizgając się w powietrzu, po tej nieskalanej bieli w kierunku wzgórza, Conchita pokonała szybko stromą drogę do Pinii. Cetuco, jej brat, nie mógł za nią nadąż-Jć. Kiedy dotarł tam zadyszany, ona już klęczała w ekstazie. Nieco później - po strasznej wspinaczce w ciem– nościach i w śniegu - nadeszła jej matka. Biedną ko- - 123 -

RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz