BCCCAP00000000000000000000759
doszła do miejsca, w którym się uktywałem, i stanęła przede mną. Trzy razy dała mi do pocałowania krzyż, który trzymała w ręce! Odpowiedź była tak ja– sna, że wszystkie moje wątpliwości rozproszyły się. Przynajmniej chwilowo... » Pan Ruiloba słusznie zaznacza swoją końcową re– zerwę, dorzucając: «przynajmniej chwilowo», ponie– waż w Garabandal rzeczywiście przy wielu okazjach zaznaczyło się to nastawienie dusz, o którym Jezus już kiedyś powiedział: «Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie» (J 4,48). Ten sam męż czyzna mało skłonny do bezgranicznej wiary miał możliwość uczestniczyć w innym autentycznym cu– dzie, podczas ekstatycznego marszu Jacinty, Loli i Conchity. Pogoda była brzydka, jak często w tym czasie. Ulice wioski pokrywało błoto. «Conchita znajdowała się między dwiema dziewczynkami. Na– gle upadł jej krzyż, który trzymała w rękach złożo nych na piersiach. Nie zauważyła tego i przeszła je– szcze 25 do 30 metrów. Usłyszano, jak mówiła: «Ach! Mam go podnieść? Gdzie on jest, powiesz?» Nie zmieniając pozycji, idąc tyłem, trzy wizjonerki powróciły do miejsca, w którym upadł mały krzyż. Conchita, z głową wciąż wzniesioną w górę, schyliła się, wyciągając w dół ramię. Kiedy jej ręka znajdo– wała się jeszcze 50 cm ponad ziemią, towarzyszący jej zadrżeli z emocji, widząc mały krzyżyk wyłania jący się z błota i wznoszący się do ręki dziewczynki. U ścisnęła go z miłością i dalej trzymała w rękach na piersi. Jak tylko skończyła się ekstaza, poszedłem obejrzeć uważnie ręce Conchity i jej krzyż. Oświad- - 114 -
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz