BCCCAP00000000000000000000759
świadka. Pani Maria pisze: «Wielka liczba osób schodziła pośpiesznie, z największą szybkością, śliz gając się i popychając. Jakby tego nie było dosyć, zaczęła się burza, jakiej nigdy nie widziałam. Ude– rzenia ogłuszającego grzmotu rozbrzmiewały w doli– nach, błyskawice znaczyły zygzakami noc, oślepia jąc nas bez przerwy swą jasnością. Nie było już sły chać - jak przy wspinaniu się - modlitw ani pieśni. Ileż razy wzywałam świętego Michała! Ostatni kilo– metr przed Cosio musiałam przejść boso. Przy zetk– nięciu z kamienistym bagnem moje buty rozerwały się i musiałam je zdjąć. Mimo to - wierzycie w cud, czy nie - nie miałam najmniejszego odcisku ani naj– lżejszego zranienia. Moje stopy pozostały tak nietk– nięte, jakbym schodziła po dywanie. Kiedy bardzo późno w nocy znalazłam się w mo– im pokoju w Santander, płakałam niepocieszona. Wydawało mi się, że karta Garabandal ostatecznie się zamknęła. Wszystko, co stało się tego dnia - koń czy swe opowiadanie - wyryło się silnie w mojej pa– mięci jako obraz dnia iluzji i pokuty: blade odbicie tego, co może nastąpić w oczekiwanym przez nas dniu Ostrzeżenia. Wydawało się, że każdy szczegół jest przewidziany, aby nas doświadczyć: to były na– prawdę chwile oczyszczenia. Nic nigdy nie wywoła ło we mnie takiego odczucia bojaźni Bożej, jak to co się wydarzyło w tym dniu.» Rzeczywiście, dzień 18 października 1961 - tak długo oczekiwany, a tak różny od tego, czego wielu się spodziewało - jest bez najmniejszej wątpliwości jednym z dominujących momentów wielkiej gara- - 108 -
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz