BCCCAP00000000000000000000759

pozwalać sobie na takie żarty. Proszę mi teraz poka– zać chorą kostkę.» Z udawaną obojętnością ojciec pokazał mu drugą kostkę. Lekarz zbadał ją bardzo u– ważnie, porównał z drugą, podniósł na nowo oczy na ojca i wyszeptał w sposób trudny do opisania: «Dzieje się tutaj naprawdę coś dziwnego!» Rano ojciec Andreu odprawił mszę św. niedziel– ną. Ani sposób chodzenia, ani ruchy, ani jego posta– wa nie zdradzały wczorajszego poważnego wypad– ku. Dopiero potem powierzył swemu towarzyszowi podróży, panu Foeschlerowi, tajemnicę tego, co się stało: «Kiedy w środku nocy J acinta dała mi do po– całowania krzyż, wypowiedziała słowa: Ojcze, Dzie– wica powiedziała mi, że ojciec bardzo cierpi. Kazała mi również powiedzieć, że jest ojciec uzdrowiony. W tym samym momencie znikły bóle.» * 17 października Garabandal pogrążone było w at– mosferze wielkiej nadziei. Przybył niezliczony tłum oczekujący na to, co miało się wydarzyć nazajutrz. Oczekiwanie jednych naznaczone było spokojną pe– wnością, innych zaś - nerwowym zaniepokojeniem. Co się wydarzy? A jeśli nic się nie zdarzy? Jednym z najbardziej zaniepokojonych, chodzącym tam i z po– wrotem po wiosce, był jej proboszcz, Don Valentin Marichalar. Jego przecież wszystko dotyczyło bez– pośrednio! Rodzice dzieci również nie byli zbyt pe– wni. Nie mogli wątpić o szczerości swych córek, lecz stali wobec nadzwyczajnych wydarzeń, tak przekraczających ich zrozumienie. Bezsprzecznie dziewczynki, pośrodku tego niepokoju, przejawiały - 98 -

RkJQdWJsaXNoZXIy NDA3MTIz